MAVIKA

„Ja to nie mam konkurencji” – czy naprawdę wiesz, gdzie ukrywają się Twoi Klienci?

„Ja to w zasadzie nie mam konkurencji” – słyszymy czasem na pytanie o rywali na rynku. Czy takie stwierdzenie może być prawdziwe? Czy w kapitalistycznym systemie istnieje choć jedna marka, która rzeczywiście jest pozbawiona konkurencji? Prosimy o niewymienianie spółek skarbu Państwa. Jak to możliwe, że nawet najpotężniejsze globalne marki nie monopolizują rynku? Wreszcie, dlaczego bezpośrednią konkurencją Adidasa nie jest Decathlon, a Ryanair musiał konkurować z produktem Microsoftu?

Konkurencja to pojęcie, przez które rozumiemy zazwyczaj bezpośrednich rywali rynkowych dla danej marki. Zazwyczaj o konkurencyjności mowa w obrębie danej branży i uzasadnia ją podobieństwo oferowanych produktów lub usług, ale także obszar geograficzny. Taka rywalizacja między podmiotami stymuluje je do wdrażania nowych rozwiązań, kształtuje ceny i pobudza do ogólnego rozwoju. Dość jednak tego amatorskiego wykładu z ekonomii, najważniejsze jest to, że gospodarka rynkowa w praktyce nie zna pojęcia braku konkurencji także w branżach bardzo niszowych.

Kto jest moją konkurencją, jak nikt nie robi tego, co ja?

Załóżmy, że Twoja marka produkuje super specjalistyczny produkt np. nietłukące się szklanki. Z pozoru zwykłe naczynia, które niczym nie odstają od standardowych szklanek, ale nie ucierpią podczas kłótni, ani intensywnej imprezy. Grupą docelową będzie w zasadzie każdy, kto ma kuchnię, ale także wszystkie podmioty z branży gastronomicznej. Przecież, kto nie chciałby nietłukącej szklanki, a konkurencji brak. Czy na pewno?

A co jeśli powiem Ci, że Twoją konkurencją będzie każdy producent szkła w Polsce, a nawet na świecie? Podstawowym zadaniem Twojej szklanki nie jest nietłuczenie się, ale napełnienie jej dowolnym płynem. Oznacza to, że wysoka wytrzymałość jest przewagą konkurencyjną, ale nie pozbawia faktu posiadania rywali na rynku. Zadaniem marki jest więc pokazanie kontrastu pomiędzy standardowym produktem a tym specjalistycznym, a konkurencja nadal występuje, choć nie jest tak oczywista.

Tanie loty i internetowe rozmowy

Przykład szklanki może nie był najbardziej kreatywny. Rynek zna jednak prawdziwe przypadki, kiedy dochodziło do konkurowania między markami działającymi w naprawdę odległych branżach. Jednym z takich przykładów jest konkurencja pomiędzy liniami lotniczymi a Microsoftem czy raczej jego produktami takimi jak Teams i przede wszystkim Skype. Wraz ze spopularyzowaniem Skype kilkanaście lat temu, linie lotnicze dostrzegły spadek liczby sprzedawanych biletów. Okazało się, że musiały one zacząć sprzedawać swoje usługi w inny sposób, ponieważ klienci stracili potrzebę częstych podróży służbowych czy rodzinnych. Odtąd mogli widywać się online i do standardowej konkurencji w usługach lotniczych doszedł niespodziewany gracz w postaci komunikatorów.

Czasem konkurencję determinuje nie tylko produkt, ale jego status. Z tego względu niektórzy dostrzegają, że większą konkurencją dla Adidasa czy Nike są inne marki odzieżowe jak Zara, Levis czy nawet Boss niż producenci odzieży sportowej. Brandy te wypracowały taką pozycję, że mimo produkcji głównie odzieży sportowej ich produkty znalazły szersze zastosowanie lifestylowe.

Problem nie produkt

Podsumowując konkurencją dla marki, niezależnie od niszy, jest każdy podmiot oferujący usługę czy produkt rozwiązujący problem klienta. Zanim następnym razem stwierdzisz, że nie masz konkurencji, poszukaj czy na rynku jest coś, co rozwiązuje podobne problemy, co Twój produkt. Zanim zaczniesz promować swoją markę, spróbuj wejść w buty potencjalnego Klienta i zastanów się, dlaczego miałby zgłosić się do Ciebie oraz jakie ma alternatywy na rynku. Dobre rozeznanie na rynku to pierwszy krok do sukcesu, a konkurencja może czekać w najmniej oczekiwanym miejscu. 
My np. jesteśmy agencją kreatywną, ale musimy konkurować ze wszystkimi firmami oferującymi Google Ads w Katowicach i nie tylko. Dlatego na koniec podlinkuję tę frazę, bo konkurencja jest i w dodatku nie śpi.

Przewiń do góry